Nawigacja

ARTYKUŁY

TRANSPORT DWUDZIESTOLATKÓW

14 czerwca 1940 roku przywieziono do KL Auschwitz pierwszy transport polskich więźniów politycznych; z więzienia w Tarnowie przybyło łącznie 728 osób.

Datę tę przyjmuje się jako początek funkcjonowania obozu. Od 2006 roku, na mocy uchwały sejmu, obchodzimy w tym dniu Narodowy Dzień Pamięci Ofiar Niemieckich Nazistowskich Obozów Koncentracyjnych i Obozów Zagłady.



Dużą grupę w pierwszym transporcie stanowili osiemnasto-, dwudziestoletni uczniowie gimnazjów i studenci aresztowani jesienią 1939 roku oraz zimą i wiosną 1940 roku w różnych miejscowościach Polski południowej (okolice Nowego Targu, Zakopanego, Nowego Sącza, Krynicy, Sanoka). Podążali w kierunku granicy ze Słowacją z zamiarem jej nielegalnego przekroczenia i przedostania się przez Węgry do Francji, do tworzonej tam przez gen. Władysława Sikorskiego polskiej armii. Część osób aresztowano już na Słowacji. Niemcy określali ich mianem „turystów” bądź „graniczników”. Do tej grupy należeli m.in. Jerzy Bielecki, aresztowany na początku maja 1940 roku w Dąbrowie k. Nowego Sącza oraz Kazimierz Albin i jego starszy brat Mieczysław, którzy dwukrotnie próbowali przekroczyć granicę, ostatecznie zostali aresztowani na dworcu kolejowym w Muszynie (relacja Kazimierza Albina).

Legitymacja na nazwisko Franciszek Makowski, którą posługiwał się Kazimierz Albin po ucieczce z KL Auschwitz

Oprócz „turystów” w transporcie przywieziono do obozu także organizatorów akcji przerzutu na Węgry. Byli to głównie mieszkańcy Zakopanego i okolic, narciarze i przewodnicy tatrzańscy. Wśród nich Bronisław Czech – znakomity narciarz, taternik, trzykrotny uczestnik olimpiad.

W transporcie znaleźli się również członkowie utworzonego jesienią 1939 roku Związku Walki Zbrojnej, w tej grupie był m.in. pchor. Antoni Wykręt oraz kapitan Tadeusz Paolone (w obozie przebywał pod nazwiskiem Lisowski), organizator konspiracji w Tymbarku.

Liczną grupę stanowiła też młodzież aresztowana wiosną 1940 roku w ramach akcji AB wymierzonej w polską inteligencję. Kierując się głębokim patriotyzmem, wielu z tych młodych ludzi zaangażowało się w działalność konspiracyjną, polegającą m.in. na kolportowaniu ulotek i nielegalnej prasy. W tej grupie znajdowali się m.in. Wiesław Kielar i Stanisław Ryniak – aresztowani w Jarosławiu; Jerzy Bogusz i Adam Jurkiewicz – aresztowani w Nowym Sączu; Jan Zdebik, Emil Barański i jego brat Stanisław – aresztowani w Rzeszowie. W transporcie były także osoby aresztowane przez Niemców w czasie obław ulicznych, wśród nich Bronisław Cynkar, aresztowany w Sanoku, oraz Janusz Pogonowski (w obozie pod nazwiskiem Skrzetuski), aresztowany w czasie łapanki na ul. Szpitalnej w Krakowie. Więźniowie pierwszego transportu pochodzili z różnych grup społecznych, głównie jednak z inteligencji. Obok wspomnianej grupy uczniów i studentów, byli także nauczyciele, prawnicy oraz urzędnicy. Przeważali ludzie bardzo młodzi.

Tarnów: ścisła izolacja

Punktem zbiorczym dla całego transportu było więzienie w Tarnowie, jedno z głównych więzień dystryktu krakowskiego. Więźniów przeniesiono tutaj z mniejszych placówek w Zakopanem, Nowym Targu, Nowym Sączu, Rzeszowie, Jarosławiu, Przemyślu i Sanoku. W aresztach i więzieniach byli poddani przesłuchaniom połączonym z biciem i torturami. Przeniesieni do Tarnowa, zostali umieszczeni w zatłoczonych celach. Dokuczały im szczególnie głód, wszy oraz całkowita izolacja – zakaz pisania listów, brak spacerów, a nawet zakaz zbliżania się do okien. Mimo tych obostrzeń więźniom udawało się nawiązać kontakt między celami oraz z otoczeniem. Wyrzucane przez nich grypsy zbierali w nocy tarnowianie mieszkający w pobliżu więzienia. Przesyłano je następnie pod wskazany adres i w ten sposób rodziny dowiadywały się o miejscu pobytu swoich bliskich. Wkrótce do niektórych więźniów zaczęły nadchodzić paczki z żywnością. Pomocy udzielali także polscy strażnicy więzienni oraz miejscowe oddziały Polskiego Czerwonego Krzyża i Polskiego Komitetu Opiekuńczego.

13 czerwca wieczorem opróżniono wszystkie cele, więźniom zwrócono ich depozyty, a następnie poprowadzono ich do budynku łaźni miejskiej, gdzie całą grupę poddano kąpieli i dezynfekcji. Tam również wszyscy oni spędzili noc. Nazajutrz o świcie więźniów uformowanych w stuosobowe kolumny poprowadzono pustymi ulicami miasta w kierunku dworca kolejowego. Na stacji całą grupę skierowano do podstawionego wcześniej pociągu osobowego. Stłoczeni w przedziałach, byli pilnowani przez strażników niemieckich, którzy zajęli miejsca w korytarzach wagonów. Ponieważ pociąg ruszył w kierunku zachodnim, panowało przekonanie, że wywożą ich na przymusowe roboty do III Rzeszy.

Numerowanie

Pierwszym przystankiem na trasie przejazdu był Kraków. Tutaj przez dworcowe megafony dowiedzieli się o upadku Paryża, wiadomość ta wywołała ogól­ne przygnębienie. Po kilku godzinach jazdy dotarli do stacji Oświęcim (przemianowanej na Auschwitz). Po krótkim postoju pociąg skręcił powoli w kierunku budynków Monopolu Tytoniowego, usytuowanych w pobliżu przedwojennych koszar wojska polskiego. Był to kres ich podróży. Przez okna wagonów zobaczyli uzbrojony kordon esesmanów oraz grupę więźniów funkcyjnych, których początkowo, na skutek nieznanego stroju, wzięli za niemieckich marynarzy.

Przy akompaniamencie wrzasków esesmanów wypędzono więźniów z pociągu i przegnano ich na podwórze jednego z budynków otoczonego drutem kolczastym; na jego narożnikach wznosiły się budki strażnicze. Po skrupulatnym sprawdzeniu listy obecności zapędzono wszystkich do piwnicy, gdzie odbyły się strzyżenie oraz dezynfekcja. Następnie przeprowadzono rejestrację nowo przybyłych, oznaczając ich kolejnymi numerami obozowymi od 31 do 758 (numery od 1 do 30 otrzymali kryminalni więźniowie niemieccy, przywiezieni do obozu 20 maja 1940 roku z KL Sachsenhausen). Po zakończeniu formalności podzielono więźniów na mniejsze grupy i umieszczono na nocleg w kilku salach na parterze i piętrze budynku. Podłogi sal były wysłane jedynie cienką warstwą słomy. W olbrzymim zatłoczeniu i niemiłosiernym zaduchu więźniowie spędzili pierwszą noc w nowym miejscu.

„Sport”

Nazajutrz rano, 15 czerwca, rozpoczął się okres kwarantanny wstępnej, która w zamyśle oprawców miała doprowadzić do psychicznego i fizycznego załamania, odhumanizowania człowieka i sprowadzenia go do pozycji numeru, ślepo wykonującego wszystkie polecenia. Każdego dnia esesmani przy współudziale więźniów funkcyjnych katowali więźniów wielogodzinnymi ćwiczeniami fizycznymi, nazywanymi w obozie „sportem”. Prowadzili je przeważnie esesmani: Ludwig Plagge (nazwany przez więźniów „Fajeczką”), Franz Meier (ochrzczony mianem „Laluś”) oraz późniejszy postrach wszystkich więźniów Gerhard Palitzsch. Były więzień Stanisław Ryniak tak wspominał ten okres: „Ustawieni w rzędach na podwórzu w odpowiednich odstępach, abyśmy sobie wzajemnie nie przeszkadzali i aby był do nas dostęp, na komendę esesmanów i kapów ćwiczyliśmy »padnij«, »powstań«, skakaliśmy w przysiadzie z wyciągniętymi do przodu rękami lub leżąc na żwirowatej nawierzchni placu obracaliśmy się jak »wałek po cieście« (rollen). Na skutek tej »gimnastyki« szybko słabliśmy, niektórzy spośród nas zaczęli padać na placu. Polewano ich wodą i odciągano na bok. Trudno opisać, jak bardzo byliśmy tym »sportem« zmaltretowani i jak bardzo czekaliśmy na jego zakończenie”.

Akt zgonu Eugeniusza Obojskiego, sporządzony w obozowym urzędzie stanu cywilnego

Między ćwiczeniami niemieccy kapo uczyli więźniów wymaganych form meldowania się oraz śpiewu niemiec­kich piosenek. Długotrwałe ćwiczenia fizyczne były niezmiernie wyczerpujące. Ci, którzy opadali z sił, byli bici przez funkcyjnych. Tylko nielicznej grupie osób udało się uniknąć kwarantanny, względnie skrócić jej okres. Byli to głównie więźniowie skierowani do pracy przy budowie ogrodzenia w przygotowywanym obozie, a także wybrani do pracy w kuchni, prac porządkowych oraz pielęgniarskich w utworzonej izbie chorych.

Na początku lipca 1940 roku więźniów pierwszego transportu (wraz z trzystuosobową grupą przywiezioną 20 czerwca z więzień w Nowym Wiśniczu i Krakowie) przeniesiono na teren właściwego obozu, do pokoszarowych bloków 1–3. Tym samym rozpoczął się dla nich okres ciężkiej, morderczej pracy w komandach, głodu, chorób, wyniszczenia oraz – w wielu przypadkach – bezpośredniej eksterminacji.

Tragiczny bilans

Na podstawie fragmentarycznie zachowanych akt obozowych udało się ustalić tylko część tragicznego bilansu. Spośród 728 Polaków przywiezionych do KL Auschwitz w pierwszym transporcie – co najmniej 227 zginęło w obozie. Co najmniej 266 więźniów przeniesiono lub ewakuowano do innych niemieckich obozów koncentracyjnych, gdzie 61 zginęło, w tym kilkudziesięciu 3 maja 1945 roku „u progu wolności” w Zatoce Lubeckiej, w czasie ewakuacji obozu Neuengamme, na statkach zbombardowanych przez lotnictwo alianckie. Łącznie zatem zginęło ok. 300 osób, a przeżyło – najprawdopodobniej ok. 320 osób (w tym ponad 70 zostało zwolnionych z obozu). Los ponad 100 więźniów pozostaje do dziś nieznany.

Szymon Kowalski – historyk,
pracownik Państwowego Muzeum
Auschwitz-Birkenau w Oświęcimiu

 

Dane na podstawie: Księga Pamięci. Transporty Polaków do KL Auschwitz z Krakowa i innych miejscowości Polski Południowej 1940–1944, red. F. Piper, I. Strzelecka, t. 1, Warszawa – Oświęcim 2002.

 

Tekst pochodzi z numeru 6/2015 miesięcznika „Pamięć.pl".

 

 


 

 

Liczba wejść: 12949, od Data publikacji 13.06.2017
do góry