Nawigacja

ARTYKUŁY

„CHCĘ AKTYWNIE UCZESTNICZYĆ W UGRUNTOWANIU ZDOBYCZY SOCJALIZMU W POLSKIEJ RZECZPOSPOLITEJ LUDOWEJ". PRZESIEDLENI Z KRESÓW I REEMIGRANCI Z EUROPY ZACHODNIEJ W POWOJENNYM APARACIE BEZPIECZEŃSTWA

Akta personalne funkcjonariuszy bezpieki wciąż budzą spore zainteresowanie badaczy. W materiałach tych można znaleźć – obok informacji o funkcjonowaniu systemu zniewolenia – historie życia ludzi, którzy ten system zdecydowali się budować i wspierać.

Można spróbować odpowiedzieć na pytanie, co motywowało ich do przyniesienia podania o pracę, i obserwować, jak z kolejnymi latami stawali się coraz bardziej świadomą częścią monstrum niszczącego kraj i pojedynczych ludzi. Niektóre z takich historii znajdują się poniżej; prezentują się w nich ci funkcjonariusze katowickiego UB, którzy wstąpili tam zaraz po wojnie, a urodzili się albo poza granicami Polski przedwrześniowej, albo na terenach, które po 1945 r. zostały jej odebrane.

Dane osób, które tworzyły kadrę Urzędu Bezpieczeństwa/Służby Bezpieczeństwa w województwach: śląskim (katowickim), bielskim i częstochowskim w latach 1945–1990 zostały zebrane w osobnej publikacji. Jej autorzy do kadry zaliczyli szefów jednostek wojewódzkich, miejskich i powiatowych UB i SB, ich zastępców, a także szefów (i ich zastępców) wydziałów/pionów w jednostkach wojewódzkich; daje to w sumie około 700 osób. Nie w każdym przypadku udało się ustalić miejsce urodzenia funkcjonariusza – takie informacje figurują przy 556 z nich. O 5 wiadomo, że urodzili się we Francji, 3 w Niemczech, po 1 w USA i Czechach, a 45 albo na Kresach, albo w Rosji. Dodatkowa kwerenda pomogła wytypować jeszcze kilku funkcjonariuszy przesiedlonych lub reemigrantów, którzy jednak nie piastowali kierowniczych stanowisk. Krótki przegląd wybranych akt personalnych pozwoli opisać drogę do organów bezpieczeństwa niektórych z nich.

Heglowskie ukąszenie

Funkcjonariusze urodzeni i wychowani we Francji byli najczęściej dziećmi komunistów. Poglądy rodziców, ich społeczno-polityczne zaangażowanie czy religijna obojętność torowały drogę przyszłym wyborom ich potomków. Scenariusz zazwyczaj był następujący: w latach dwudziestych lub trzydziestych XX w. rodzice wyjeżdżali do Francji za chlebem i osiadali w którymś z północno-wschodnich departamentów (Marne, Nord, Pas-de-Calais) albo – rzadziej – w centrum kraju (departament Saona i Loara lub Loara). Ojcowie najczęściej pracowali jako górnicy, a synowie (w tym przyszli funkcjonariusze) szli nieraz w ich ślady. Według informacji podawanych przez funkcjonariuszy w ankietach osobowych rodzice (albo przynajmniej ojciec, co dla młodego chłopaka miało niewątpliwie duże znaczenie) byli niepraktykujący; jeśli nawet przyznawali się do wyznania rzymskokatolickiego, to i tak równolegle należeli do Polskiej Partii Robotniczej. W trzech przypadkach ojcowie byli członkami lub byli związani z Francuską Partią Komunistyczną (FPK).

Alfons Bartkowiak podał np., że nic nie wie o przynależności partyjnej ojca, ale „ojciec mój został aresztowany przez gestapo po wyjeździe z kopalni wraz z 13tu aktywistów K[omunistycznej]P[artii]F[rancji]”. Zresztą sami przyszli funkcjonariusze, wówczas kilkunastoletni, mieli bogatą historię, jeśli chodzi o przynależność organizacyjno-partyjną we Francji: urodzony w 1927 r. Bartkowiak od stycznia 1945 r. należał do Union de la jeunesse républicaine de France (młodzieżówka FPK), od lutego 1945 r. do działającego wśród francuskiej Polonii lewicowego Związku Młodzieży Polskiej „Grunwald” (skarbnik), a od sierpnia 1946 r. do PPR (ukończył trzy- i sześciotygodniowy kurs PPR, był sekretarzem koła i zastępcą sekretarza dzielnicowego); po powrocie do Polski w 1947 r. zdobywał szlify jako zastępca przewodniczącego Związku Walki Młodych (młodzieżowej przybudówki PPR) i drugi sekretarz Koła Górniczego PPR w Kędzierzynie.

   

  Katalog wystawy Twarze katowickiej bezpieki

Edmund Pasiciel (Woronecki), rocznik 1929, w 1944 r. wstąpił do francuskich związków zawodowych Confédération générale du travail (CGT), powiązanych z FPK, a w 1945 r. do ZMP „Grunwald”. Lucjan Kuś, urodzony w 1924 r., jako dwudziestolatek przyłączył się do partyzantki, a w 1946 r. – jeszcze we Francji – wstąpił do PPR. Kazimierz Kowalewski (rocznik 1927) w 1943 r. był więziony przez Niemców: po uwolnieniu przystał do partyzantki i FPK. Podobna była historia starszego o dwa lata Stanisława Banaszaka: aresztowany na kilka dni za sabotaż, od 1944 r. działał w polskiej partyzantce we Francji i w ZMP „Grunwald”, od 1945 r. w FPK. Ojciec, matka i bracia Henryka Jankowskiego (ur. 1931) od 1945 r. byli w PPR, a on sam w ZMP „Grunwald”, „który był założony przez brata i który był przewodniczącym”. Stanisław Bigaj z kolei (rocznik 1923) nie zdążył się tak zaangażować, bo wrócił z rodzicami do Polski w 1933 r.; rodzina przywiozła z sobą niewielkie oszczędności, a ojciec dodatkowo opinię komunisty, którą potwierdził organizując w 1936 r. strajk (i trafiając do aresztu), co uniemożliwiło synowi podjęcie pracy zarobkowej. Stanisław w czasie wojny współpracował z PPR i jej formacją wojskową – Armia Ludową. Rzut oka na informacje dotyczące rodzeństwa, współmałżonków, teściów i najbliższych znajomych funkcjonariuszy z francuskim epizodem (członkowie PPR, potem Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, pracownicy resortu Bezpieczeństwa Publicznego) nie pozostawia wątpliwości, że decyzja o wstąpieniu do UB nie była przypadkowa.

Sami funkcjonariusze przedstawiali zresztą powody dobrowolnego przecież powrotu do Polski, a potem podjęcia pracy w resorcie jasno i wyraźnie: „moje zamiłowanie było wstąpić w szeregi MO i dopomóc Rządu Jedności Narodowej. Z Proletarjackiem Pozdrowieniem” (Bartkowiak); „w czwarty dzień po wyzwoleniu wstąpił do służby w PUBP w Chrzanowie” (Bigaj); „Poczułem się do obowiązku spełnienia partyjnego zadania w utrwalaniu Władzy Ludowej w naszej ojczyźnie i tak do chwili obecnej traktuję moją pracę w SB”; „Pragnąłbym […] przyczynić się do budowania Socjalizmu w naszym kraju poprzez zwalczanie wrogów naszej ojczyzny i tym samym utrwalić naszą Władzę Ludową”, „Jesdem zadowolony z ustroju obecnego i chcem isz w droge Lenizmu i Marksizmu, aby zbudować silny socializm w Polsce. Od krewnych tyż jesdem zadowolony, bo oni też dążom do socializmu” (Pasiciel/Woronecki – ten i kolejny cytat dowodzą wyraźnie językowej nieporadności osób, które ukończyły szkołę francuską i językiem polskim posługiwały się zapewne wyłącznie w domu); „Prozbę swa motywuję tym, że mając zamiłowanie w tym kierunku pracy chciałbym pozostać oficerem i szczec zdobyczy Polski Ludowej oraz bronić praw klasy Robotniczej” (Jankowski); rodzice Lucjana Kusia chcieli „wrócić do Polski Demokratycznej”, co nie dziwi w świetle tego, że ojciec był w PPR/PZPR, matka w Lidze Kobiet, a na pytanie o wyznanie ich syn napisał „nie wierne”. W podaniu o pracę dodał: „Mam chęć i podobami się milicja i chciałbym wstąpić i służyć w szeregach milicji państwu naszemu Ludowemu i polsce [od małej litery – AB] Demokratycznej”.

Najtrafniejsza charakterystyka reemigrantów z Francji (nie tylko pracujących w UB) wyszła spod pióra p.o. kierownika Miejskiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Zabrzu, który opisując podległy sobie teren, kilka słów poświęcił przybyszom: „Ostatnio przybyli Polacy z Francji, do których nie mają zaufania autochtoni ani Polacy zza Bugu z powodu ich bardzo lewicowych poglądów”. Musiały to być poglądy rzeczywiście skrajne, skoro zrobiły wrażenie nawet na autorze tych słów, który sam był ze Wschodu, od 1943 r. należał do PPR, walczył w szeregach AL, a w końcu zajął kierownicze stanowisko w UB.

Opinie służbowe wystawiane „francuskim” funkcjonariuszom w trakcie pracy w organach bezpieczeństwa raczej nie zaskakują: Bartkowiak był „politycznie uświadomiony i pewny. Do kleru rozpolitykowanego wrogo ustosunkowany”; Teodor Sołtysiak (ur. 1936, Monchecourt) to funkcjonariusz „politycznie wyrobiony i zorientowany dobrze”, „w pracy zawodowej wykazuje dużą samodzielność i opanowanie”, „często jest angażowany do zabezpieczania imprez kościelnych”, „wykazuje wiele inicjatywy i pomysłowości w realizacji zadań”, a Michał Kajzer (rocznik 1924, zginął 19 IX 1946, zastrzelony przez „bandę NSZ” w Kozach) „nie wahał się przed niczym, gdy chodziło o walkę z wrogami Polski Ludowej”. Wspominany już Henryk Jankowski był „aktywnym i pewnym członkiem Partii, dobrze wyrobionym”, zapisał się też jako „sumienny, ofiarny i zdyscyplinowany oficer”. W przyszłości jego syn i córka również zostaną pracownikami SB.    

Opisane wyżej przypadki nie były odosobnione: wśród przybyszów ze Wschodu znajdziemy jeszcze kilku takich, którzy w UB nie zagrzali zbyt długo miejsca z powodu rozmaitych ekscesów.

Dobrym przykładem są wybryki Kazimierza Pieszki, urodzonego w 1915 r. w Wilnie. Kiedy skończył rok, jego rodzice przeprowadzili się do Ługi, ok. 140 km na południe od Piotrogrodu (Sankt Petersburga). W 1941 r. jego matkę wywieziono do Baszkirii, a ojca do Leningradu, gdzie zmarł w 1942 r. Kazimierz pracował na kolei w Łudze, w latach 1935–1938 uczył się w Szkole Lotniczej, skąd jednak został wykluczony ze względu na stan zdrowia. Następnie do wiosny 1943 r. pracował w Moskwie w przemyśle rybnym. W maju 1943 r. wstąpił do 1. Dywizji Piechoty im. Tadeusza Kościuszki, w kwietniu 1944 r. został kursantem Szkoły Specjalnej NKWD w Kujbyszewie, w sierpniu tego roku rozpoczął pracę w Resorcie Bezpieczeństwa Publicznego. Jako Szef MUBP w Chorzowie, którą to funkcję pełnił od stycznia 1945 r. do stycznia 1946 r., zasłynął z urządzania libacji („upijał się do takiego stopnia, iż wartownicy wynosili go z samochodu”), kradzieży („rozdawał swoim znajomym rzeczy należące do depozytu”), wykorzystywania seksualnego („miał stosunek płciowy z żoną zatrzymanego oraz z zatrzymaną”). To ostatnie tłumaczył, zasłaniając się niepełną świadomością: „takiego wypadku ja nie pamiętam […] ja to zrobiłem po pijanemu”. Ponieważ cały Chorzów wiedział o tym, co dzieje się w MUBP, Pieszkę przeniesiono na równoległe stanowisko do PUBP w Trzebnicy. Już na pierwszej odprawie „wyrażał się co do picia alkoholu, że funkcjonariusze mogą pić, ile tylko chcą, tylko żeby nie byli pijani”. W ciągu kilku dni zadłużył się (m.in. u osoby podejrzanej), a następnie „zdał Urząd, gdyż ze względu na orzeczenie lekarskie, iż jest wenerycznie chory, otrzymał dwumiesięczny urlop”. W 1946 r. MBP zwolniło go dyscyplinarnie i odesłało do ZSRS „jako obywatela tegoż Państwa”.

Z kolei Feliks Dowgiało, urodzony w 1914 r. w Łoźnikach Zarzecznych na Wileńszczyźnie, w latach 1952–1955 był zastępcą szefa PUBP w Lublińcu, następnie kierownikiem Delegatury ds. BP. Bez trudu piął się po szczeblach kariery - do czasu, gdy jego sprawy pokrzyżowały strzały amora. Żona Dowgiały, Angelina, rodem z Lanckorony, aktywna działaczka Ligi Kobiet (choć niepozbawiona „nawyków klerykalskich”), osoba towarzyska i lubiana, „za namową I-go Sekretarza KP PZPR w Lublińcu, tow. Janczyka [lub Jończyka – przyp A.B.]” postanowiła odejść od męża. W marcu 1956 r. sprawą zajęła się Egzekutywa Komitetu Wojewódzkiego PZPR: Janczyka zdjęto ze stanowiska, a Dowgiałę – na jego prośbę – przeniesiono do służby w Stalinogrodzie (Katowicach). Sprawa wydawała się być załagodzona, zwłaszcza że małżonkowie wrócili do siebie. Kiedy jednak na uroczystościach dożynkowych na początku września Dowgiało spotkał rywala, puściły mu hamulce. Zaczął od wyzwisk („a ty co tu chcesz, ty job twoju mać”), a potem uderzył go pięścią w twarz, „tak silnie, że ten zalał się krwią”. Po interwencji otoczenia Dowgiało został powstrzymany, a Janczyk uciekł. Przełożeni „ze względu na możliwość kompromitacji aparatu bezpieczeństwa” zdecydowali się zwolnić Dowgiałę z tegoż aparatu, co nastąpiło z końcem października 1956 r.

Niefrasobliwością i brakiem czujności wykazał się Mikołaj Demczuk, urodzony w 1916 r. w Achtyrce w rejonie Charkowa. W 1921 r. jego rodzina wróciła do Polski, do powiatu włodawskiego. W 1937 r. wstąpił do wojska i ukończył szkołę podoficerską. W czasie wojny przebywał w domu. W 1943 r. wstąpił do PPR, w maju 1944 r. został dowódcą oddziału AL. Po „wyzwoleniu” zorganizował PUBP w Lubartowie i został jego szefem. W lutym 1945 r. został kierownikiem MUBP w Sosnowcu, w maju – w Siemianowicach, a od 1 I 1946 r. był p.o. kierownika MUBP w Zabrzu. Został zwolniony 1 VIII 1948 r. nie tylko za „całkowite nieróbstwo, które doprowadziło do demoralizacji i braku dyscypliny w urzędzie”; wdał się ponadto nieostrożnie w bliską znajomość z Jadwigą Cieplińską (siostrą Łukasza, prezesa IV Zarządu Głównego Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość”), inwigilowaną w związku z podejrzeniami o działalność konspiracyjną. Ustalono w trakcie śledztwa, że bywał u niej w domu, bawił się z nią w lokalach nocnych i przyjmował podarunki. Za to wszystko został najpierw aresztowany, a potem wydalony z pracy.

Wśród odnalezionych życiorysów są i takie, z których trudno wyczytać powody wstąpienia do UB. Na przykład Stanisław Olejnik, urodzony we Lwowie w 1925 r., w latach 1941–1942 był w AK łącznikiem między Lwowem a Tarnopolem. W 1942 r. został aresztowany i wywieziony do obozu w Mauthausen, gdzie przebywał do końca wojny. W 1947 r. przyjęto go do MO na stanowisko daktyloskopisty i fotografa (o pracy organach ścigania marzył podobno „od najmłodszych lat”). W 1949 r. jego etat został przeniesiony do WUBP, a jego zwolniono właśnie ze względu na współpracę z AK. Niewykluczone, że zarówno udział w konspiracji, jak i praca w MO były dla Olejnika rodzajem przygody, bo ideologii trudno się tu dopatrywać. Podobna zagadka dotyczy Juliana Łukaszewicza, lekarza urodzonego w 1899 r. w kazachskim Czymkiencie/Szymkiencie. W 1921 r. cała jego rodzina przeniosła się do Mińska, gdzie za zgodą sowieckich władz przyjęła polskie obywatelstwo, a w 1922 r. przybyła do Polski. W 1929 r. Julian ukończył Wydział Lekarski w Wilnie, pracował w zawodzie w Wilnie i Warszawie. Wraz z rodziną uciekł ze stolicy w trakcie powstania warszawskiego i trafił na Śląsk, gdzie przez kilka miesięcy 1945 r. pracował w Wydziale Zdrowia Urzędu Wojewódzkiego w Katowicach. Stamtąd przeszedł na stanowisko Szefa Sekcji Sanitarnej KW MO, a w marcu 1949 r. trafił do Wydziału Zdrowia WUBP. Pochodził z bezpartyjnej rodziny wyznania rzymskokatolickiego (dopiero po powstaniu PZPR wstąpili do niej brat i teść) i jak pisał w 1957 r.: „Do partyj politycznych nie należałem i nie należę w d[alszym] c[iągu], jakkolwiek jestem lewicowcem z przekonań”. Jego postawa musiała jednak budzić podejrzenia, bo chociaż w 1946 r. określono go jako „szczerego i zdecydowanego demokratę”, to w 1953 r. w Departamencie Kadr MBP ktoś zauważył, że „dotychczas jest bezpartyjnym, prawdopodobnie wierzącym katolikiem i uważam, że także nie jest przyjacielem ustroju socjalistycznego”. Łukaszewicz pracował w szpitalu MSW w Katowicach jeszcze w połowie lat sześćdziesiątych.

Z pracy w bezpiece zdecydowanie nie był dumny Tadeusz Grodecki (ten, któremu Niemcy rozstrzelali wuja). Pochodził z rodziny niezwiązanej z ideologią komunistyczną (on sam, rodzice, teściowie i żona wg ankiety z 1945 r. byli wyznania rzymskokatolickiego i bezpartyjni), w sierpniu 1945 r. przyjechał do Bytomia, w grudniu podjął pracę w WUBP w Katowicach. W sierpniu 1946 r. objął stanowisko zastępcy Naczelnika Wydziału VIII, a w marcu roku następnego został zwolniony za nadużycie stanowiska, zdegradowany i skazany wyrokiem WSR w Warszawie na cztery lata więzienia. W 1976 r. prosił KW MO o poświadczenie faktu pracy, ale w piśmie mocno akcentował, że: „Nadmieniam i podkreślam bez jakichkolwiek niedomówień, że poza tym lakonicznym stwierdzeniem, w żadnej rozmowie, w tym również wobec najbliższych mi osób nie powracałem do tego tematu (w całym tego słowa znaczeniu) nigdy i do ostatnich dni swoich nie powrócę”.

W latach czterdziestych XX w., kiedy opisani powyżej dwudziesto- i trzydziestolatkowie wstępowali do UB, ich rówieśnicy kontynuowali walkę w partyzantce lub siedzieli w komunistycznych więzieniach. Ilu ludzi, tyle historii – nie sposób więc chyba ustalić ostatecznie, co spowodowało, że znaleźli się po różnych stronach barykady, walcząc na śmierć i życie. Pewne podpowiedzi można jednak znaleźć, przyglądając się rodzinom jednych i drugich, a także wyborom religijnym, jakich dokonywali.

Dr Anna Badura – historyk, pracownik
Oddziałowego Archiwum IPN w Katowicach


Źródła i literatura
Archiwum IPN Katowice, sygnatury akt: 0188/26, 0188/296, 0259/725, 0146/192, 0147/63, 0264/612, 0229/220, 0231/299, 0146/142, 0182/63, 0146/183, 0264/611, 0236/86, 0191/78, 0260/557, t. 1–2, 0173/358, 0213/428, 0189/414, 0174/203, 173/4, 0230/202, 0265/75

Kadra bezpieki 1945–1990. Obsada stanowisk kierowniczych aparatu bezpieczeństwa w województwach śląskim/katowickim, bielskim i częstochowskim, wstęp i redakcja W. Dubiański, A. Dziuba, A. Dziurok, Katowice 2009.

K. Łojan, Hipokrates w mundurze, „CzasyPismo”, nr 1(7)/2015, s. 144–149.

 

Tekst pochodzi z numeru 2/2016 "Czasypisma"

Wybierz Strony

Liczba wejść: 37251, od Data publikacji 26.05.2017
do góry